niedziela, 4 grudnia 2011

Negocjacje, oraz dlaczego Kopciuszek nie robi siku?

Ponieważ absolutnie nie mam sił na komponowanie niczego nowego, a popełniłam w maju ciekawy tekst doskonale wpasowujący się w nurt mojej edu domowej, która nieraz bardziej przypomina antypedagogikę niż pedagogikę więc pozwalam sobie zacytować.

Negocjacje, oraz dlaczego Kopciuszek nie robi siku?

Zaaferowana utrudnianiem małżonkowi skręcania łóżka dla panienek dość późno usłyszałam donośne odgłosy szarpaniny i bijatyki. Panienki walczyły zaciekle o kawałek folii przekrzykując się wzajemnie (“moje! puszczaj! oddaj! mamo!” itp). Gdy retorycznie zapytałam lekko udręczona czy znowu się biją zgodnie oświadczyły, że owszem – tak. “Bijecie się o kawałek folii? Przecież to jest śmieć, no nie?” wolałam się upewnić bo właściwie nigdy nic nie wiadomo… A jednak śmieć, dziewczyny potwiedziły. “No to trzeba go wyrzucić” oświadczyłam beztrosko i z przekonaniem, i tu się sprawa wyjasniła. Dziewczynki wytrwale trzymające cały czas śmiecia wszystkimi rękami dziarsko potwierdziły: “Tak, wyrzucić!” i podjęły zawieszoną na czas rozmowy szarpaninę o to, która śmiecia wyrzuci. “Słuchajcie, to może ja przetnę folię tak by każda z was mogła wyrzucić swój kawałek!” zaproponowałam odkrywczo. Podziałało, wystarczyło sięgnąć po nożyczki, rozciąć na trzy części i po awanturze.
I choć zabawne wydawać się może przecinanie śmiecia na trzy wzdycham sobie teraz po cichu (oczywiście w kontekście nawracających kłótni moich córek), jaka to szkoda, że nie zawsze negocjacje są tak proste…

I druga kwestia. Wieczorne czytanie bajek trwa ostatnio bardzo długo, bo nie dość, że książki są trzy – dla trzech dziewczyn, to na dodatek niezmiennie pojawiają się pytania i komentarze. Moja Helena pyta dziś – a na twarzy widnieje zakłopotana i bardzo poważna mina – “czy Kopciuszek robi siku?”. Odruchowo zaprzeczyłam, bo rzeczywiście w bajce mowa była o spaniu w popiele a nie sikaniu, ale zaraz z wrodzoną prostolinijnością sprostowałam, że skoro każdy robi, to Kopciuszek też, tylko akurat… jakby… nie tutaj, nie w tym opowiadaniu? “Ale przecież nie robi! Nigdy nie robi!” No i czytanie bajki poszło w diabły. Bo rzeczywiście, jak to jest, robi czy nie? Nigdy, w żadnej wersji bajki żaden Kopciuszek nigdy nie chodzi robić siku! A jeśli by robił to gdzie? Pozwoliłam sobie na dłuższy wykład mający na celu wyjaśnienie kwestii. Na nocnik za duży, nie mógłby korzystać z “toalety” macochy i jej podłych córek tylko raczej tej dla służby. Czyli tzw. sławojka (tutaj pomogły wspomnienia z wakacji na wsi i obecność tamże małego drewnianego, zamieszkanego przez pająki i nieludzko śmierdzącego domku). Albo ewentualnie zimą w mrozy jakieś wiadro… Nadzieja przy wiadrze nie wytrzymała i dostała ciężkiego ataku śmiechu, a Łusinka słysząc wykład o nocnikach pod łóżkami Jaśnie Państwa szybko pobiegła przynieść własny – czyli Nocne Kołołóżkowe Zabezpieczenie. Czytanie bajki zaś zastąpione zostało długą rozmową o ewolucji miejsca i sposobu załatwiania wybranych potrzeb fizjologicznych.
Ale tak właściwie to czy Kopciuszek robi…? Przecież jest fikcyjny, bajkowy! Więc skoro autor nie nadał mu tej funkcji życiowej to może jej nie ma? Moja Najstarsza mówi czasem o bohaterach bajek “on nie jest prawdziwy!” A jeden z bohaterów “Epoki Lodowcowej” (dziecko nomen omen!) zasugerował, że gdyby “osioł miał biegunkę byłby bardziej wiarygodny..."

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu podczytuję twojego bloga z ogromną przyjemnością :) Dzisiejszy temat do rozważań rozbroił mnie całkowicie :D
    Po głębszych przemyśleniach doszłam do wniosku, że Kopciuszek i inni bohaterowie bajek na pewno robili siku, jedli, spali, myli się (no choć czasami) tylko ponieważ te czynności fizjologiczno-higieniczne nie wnosiły ze sobą postępu akcji ani dramatyzmu to nie zostawały opisane. Choć akurat spanie w przypadku Kopciuszka zostało opisane ale dlatego, że dodaje tragizmu sytuacji nieszczęsnej bohaterce - biedny Kopciuszek musi spać w popiele.
    Kwestię omijania niektórych zdarzeń w bajkach czy opowiadaniach można by wyjaśnić dzieciom na podstawie wspomnień z wakacji: pamiętamy wizytę w skansenie, wycieczkę łódką czy pociągiem, kąpiel w morzu, wspinaczkę w górach, ale niekoniecznie co jedliśmy na obiad czy kto, kiedy i jaką kupkę zrobił.
    Pozdrawia serdecznie i mam nadzieję na więcej jeszcze takich rozważań o sprawach wcale nie błahych

    OdpowiedzUsuń
  2. mój Józek kiedyś postanowił nam opowiedzieć bajkę o księżniczce na ziarnku grochu - rozpoczął od ciąży, która trwała 9 miesięcy - urodził się książę -to oczywiście był dopiero początek bajki

    OdpowiedzUsuń