Dziewczynki zafascynowane słuchały opisu małego owada, starannie liczyły nóżki, kropki i przyglądały się skrzydełkom. Uważnie obejrzałyśmy nasz globus poszukując owej Azji, z której pochodzi ród Harmonii i wtedy Nadziejka stanowczo zarządała odwiezienia jej do domu. A gdy zrozumiała, że to daleko, i że ta konkretna biedroneczka urodziła się już w Polsce odmówiła choćby wyniesienia jej na balkon. Czerwona piękność zamieszkała w słoiczku - z racji szkodliwej substancji, która może się pojawić na odnóżach, a panny solennie obiecały znaleźć jutro dla małej Saszy kilka mszyc lub chociażby jedno małe winogronko. Teraz dziewczynki szorują rączki, tak na wszelki wypadek - choć podobno w rączki biedronki nie brały - a ja zastanawiam się jak rozwiązać kwestię biedronkowego współlokatora. Może uda się wynegocjować wypuszczenie na dwór a wtedy będę spała spokojnie bez obawy, że ten mały, azjatycki potwór w niewinnym przebraniu zaatakuje w nocy i wywoła ciężkie reakcje alergiczne. Niewesoły jest czasem los troskliwej mamy młodych badaczek przyrody.
"Harmonia axyridis – pochodzący z Azji gatunek chrząszcza z rodziny biedronek (Coccinellidae). Przez około 20 lat rozprzestrzenił się w obydwu Amerykach i Europie. W Polsce jest gatunkiem inwazyjnym, stwierdzonym po raz pierwszy w 2006 w Poznaniu[2]. W mediach nazywana jestarlekinem, harlekinem (od angielskiej nazwy Harlequin lady beetle) lub biedronką azjatycką." Wikipedia
Sasza - czyli biedronka znaleziona przez moje córki - wygląda jak ta czwarta - ostatnia - w drugim rzędzie.
A my widzieliśmy trzecią od lewej w dolnym rzędzie. Od razu poznaliśmy się na koleżance, która trzebi populację rodzimej i bardzo pożytecznej siedmiokropki...;)
OdpowiedzUsuńW domu mamy dwie modliszki. Parę. Ostatnio zacieśniły znajomość, nawet samiec wyszedł cało;). Teraz czekamy na kokon i wylęg małych słodziaków. Jak się uda, to służymy bardzo niekłopotliwym owadem:)
Zdjęcie dorosłej jest tutaj: http://www.zielonalekcja.pl/index.php?mod=informacja&id=5088 Trzeba kliknąć w "Modliszkowo" Pozdrawiam:)
:) Modliszkowo robi wrażenie. Nie jestem wprawdzie miłośniczką robaków itp. ale niewykluczone, że moje panny kiedyś zapragną mieć takie stworzonko a ja jestem skłonna do poświęceń dla dobra ich edukacji ;) może się przełamię, narazie będziemy zbiorowo obserwować rodzinkę Waszych modliszek przez internet. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana, tylko nie robaki;))) Owady moja droga, owady:))) Zupełnie nieszkodliwe:) Cytując "Basię": "- [...] one nie mają futra. Nie śpiewają. Nie pryskają. Nie tupią. Nie biegają. I nie mają śluzu [...]". Pasuje też do modliszek. Jakbyście się zdecydowały, to piszcie- dzisiejszej nocy pojawił się kokon:)Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMatko :) oczywiście, owad, i to nawet wybitnie fascynujący. Gratulujemy kokonu! Nawet zaczęłam poważnie myśleć o waszej propozycji, niestety moja lepsza połowa kategorycznie zaprotestowała przeciwko owadom w domu. Biedronka na razie musi wystarczyć. Ale kropla drąży kamień. Ziarno zostało zasiane i może w przyszłości... Plany są wielkie. Pozdrawiamy ciepło :)))
OdpowiedzUsuń